niedziela, 29 marca 2015

Upływ czasu, śmierć, muzyka, czyli co motywuje TRACE do życia.

Historii dalsza cześć...

Wprowadzając w temat tych,  którzy nie wiedzą, o co chodzi: szukamy inspiracji w osobach, które poznajemy specjalnie dla Was!
Umówiłyśmy się z Monią, naszą kumpelą, na piwo w Korsarzu.
Na scenie dwóch Panów brzdękało na gitarach.
To oni! Oni pierwsi odpowiedzą na nasze pytania. Dowiedziałyśmy się od barmana, że to występ zespołu „TRACE”. Ok! Czekamy na przerwę. Piwa ubywa, a Panowie nadal czarują gości knajpy swoją muzyką. Piwo się skończyło. Zeszli. Nareszcie. Usiedli przy stoliku, na szczęście sami. Trema!
Mimo wszystko podchodzimy...



 Cześć. Możemy przeszkodzić?
- Cześć dziewczyny. Oczywiście! Zapraszamy.
Prowadzimy bloga o motywacji. Chciałybyśmy zaczerpnąć jej trochę od Was.
- <smiech> że niby my?
Przedstawcie się, proszę.
Mam na imię Sławek. Jestem nauczycielem muzyki.
- Rafał, na co dzień jestem dzielnym ochroniarzem i uczę gry na harmonijce.
Czy jesteście szczęśliwi?
- R: Teraz? Teraz jestem szczęśliwy, bo robię to, co lubię. Muzyka jest czymś, co sprawia mi radość. Poza sceną..? Bywa różnie – czasem czuję się szczęśliwy, czasem nie, ale to chyba normalne.
- S: Czuję tak samo. Scena to wentyl, można dzięki niej zapomnieć o codzienności. Na co dzień jesteśmy zwykłymi ludźmi, ze zwykłymi problemami, dopiero wejście na scenę pozwala się od nich oderwać. Życie to amplituda –  muzyka pozwala unosić się w górę.
Cudownie. Od kiedy gracie razem?
- S: Zespół istnieje od 8 lat. Skład się zmieniał. Razem gramy od 6. Gra z nami jeszcze jeden artysta, którego dzisiaj z nami nie ma.
A kiedy poczuliście, że chcecie to robić i w tym kierunku się rozwijać?
- R: Ja miałem ok. 13 lat
S: Ja też jakoś tak.  Kiedyś było inaczej. Dzieciaki szukały dla siebie zajęć. Był zachowany kontakt, ludzie więcej ze sobą rozmawiali. Teraz młodzież żyje w świecie komputerów i facebooków.
Jaką muzykę tworzycie? Macie jakieś sukcesy na swoim koncie?
- R: Głównie gramy muzykę amerykańską i trochę miszmaszu, tak jak tutaj. Współpracujemy z ambasadą amerykańską – gramy dla nich czasem.   
- S: Nasza muzyka jest muzyką niszową. Nie do wszystkich trafia. Ludzie oczekują kawałków Dżemu lub disco polo, a my nie chcemy tego grać. Chcemy, by otworzyli się na muzykę amerykańską. Jako nauczyciel mam swoje ulubione powiedzonko - niech chociaż jedna osoba z klasy to zapamięta - to będzie sukces (śmiech) – i przenoszę je też w świat muzyki. Można powiedzieć, że to taka moja misja – chcę, żeby Polacy zainteresowali się tym, co gramy.
Rozumiem, że nie dbacie o rozwój kariery i o PR?
R: Nie. Gramy przede wszystkim dla siebie. Wydajemy płyty, nie kierując się żądzą sławy i pieniądza.
Czy macie jakieś marzenia?
- S: Nie mam. Czasem, gdy jadę autem, myślę, że nie mam marzeń, że nie dążę do niczego, co jest związane z pieniędzmi. Niektórzy marzą o nowym samochodzie, willi z basenem… a ja chyba nie marzę o niczym. Poza tym, dla mnie marzenia są czymś nieosiągalnym, czymś, co raczej się nie zrealizuje…
- R: A nie marzysz o tym, żebyśmy wydali płytę?
- S: No tak, ale to już się robi…
- R: Moim marzeniem właśnie jest wydanie płyty akustycznej.
Uważacie się za wyjątkowych?
S, R: <Wybuch śmiechu>
My właśnie tak Was odbieramy!
- R: I może o to w tym chodzi, że my, robiąc to, co kochamy, jesteśmy dla Was wyjątkowi… dla nas to nic szczególnego…
Powiedzcie jeszcze co Was motywuje do życia?
- S: Śmierć.
- R: Eeej, miało być o motywacji. Pamiętaj, że to pierwszy wpis dziewczyn… będą musiały zamknąć przez nas bloga…
- S: Naprawdę napędza mnie upływ czasu, śmierć. Nie mam telewizora, żyje na bakier z mediami i czasami, jak widzę dawno niewidziane twarze celebrytów, strach mnie ogarnia przed tymi zmarszczkami. Czas płynie. Jest go coraz mniej, a wciąż tyle rzeczy do zrobienia. Tak, to pomaga wstawać każdego dnia.
- R: Mnie muzyka. Granie dla ludzi. Jest to moja osobista misja.
Jeszcze dla nas bardzo ważne pytanie. Uważacie Polskę za naród uśmiechnięty?
- R: Absolutnie nieuśmiechnięty! To przykre…
- S: Tak. Polska to smutne mordy.
Czy myślicie, że ktoś powinien się tym deficytem zająć?
R: Oj, nie wydaje mi się, że da się to zmienić… chociaż mamy nadzieję, że nasza muzyka przyczyni się do kilku uśmiechów.
- S: Smutne, ale taka jest mentalność Polaków. Nic nie da się z tym zrobić, to coś nierealnego.
Dziękujemy za rozmowę!

Różnych ludzi motywują różne rzeczy – niektórzy wstają każdego ranka dla ukochanej osoby, inni, by realizować swoje pasje lub, jak jeden z naszych rozmówców, by zdążyć przed śmiercią. I być może ma to wydźwięk negatywny, to jednak daje kopa – bo z każdym dniem czasu jest mniej na to, by żyć.
Sławek i Rafał nie marnują czasu, żyją swoją pasją, żyją dla niej!
I jeszcze jedna kwestia – uśmiech. Gdy przechadzamy się ulicami Warszawy dostrzegamy smutne, zmęczone, zestresowane buzie. Dlaczego tak mało się uśmiechamy? Czy rzeczywiście powód tkwi w mentalności? Czy można coś z tym zrobić?

Emi i Ruda




1 komentarz :

  1. zdecydowanie się zgadzam z tymi nieuśmiechniętymi twarzami !

    OdpowiedzUsuń