piątek, 31 lipca 2015

Łapię wiatr w żagle! :)

Uczciwie przyznaję, że prowadzenie bloga jest niesamowicie angażującą sprawą – taką, na którą trzeba znaleźć czas, taką, którą należy wykonywać regularnie, taką, której trzeba się poświęcić.
Nie chcę mówić, że się do tego nie nadaję, bo może po prostu potrzebuję treningu (?), by nauczyć się prowadzenia bloga, a może chodzi o coś innego?! Nie wiem!
Nie mniej jednak! Nachodzi mnie czasem potrzeba podzielenia się czymś ze światem! I tak oto kilka rzeczy!
* Poznań i Berlin – czyli na niepełnym spontanie!
Zazwyczaj, osoby, które są ograniczone motorycznie, przed wyjazdem dbają o każdy szczegół – wcześniej zarezerwowany nocleg z dostosowaną łazienką i przestrzenią na wózek, sprawdzają komunikację, gdzie da się wjechać, a gdzie się nie da.
O brak schodów w budynku zapytałam tylko w schronisku w Poznaniu – bo tam byłam na ŻYCIU BEZ OGRANICZEŃ :) a Berlin…. tam to nawet nie miałyśmy zarezerwowanego noclegu! Coś znajdziemy, a jak nie! To na dworcu też się spoko śpi! – jak się później okazało, znalezienie noclegu nie było kłopotliwe – wszystko było świetnie, pomimo tego, że jeszcze w dniu przyjazdu nie wiedziałyśmy, gdzie śpimy!
Bardzo krótko – Berlin porwał moje serce – uśmiechnięci, przyjaźni, pomocni ludzie; ogromna energia, otwartość, chęć zabawy!







* 4 godziny na plaży – a tu już na pełnym spontanie!
Czy gdybyś otrzymał propozycję, że za kilka godzin jedziemy nad morze, zgodziłbyś się? Świetnie, bo ja też! Niesamowite jest to, że jesteś w jednym miejscu, a za chwilę możesz być zupełnie gdzieś indziej – leżeć plackiem na piasku, dać się spiec letniemu słońcu i delektować się wspaniałym towarzystwem! Zawsze na TAK!

* Halo, halo! Tu Londyn!
Teraz zupełnie nie wiem, czemu od „zawsze” marzyłam o Anglii – Ok! Londyn jest rzeczywiście zadziwiający i piękny, ale, jak dla mnie, tylko na chwilę. Jest dużo zieleni, ale i dużo… śmieci. Są piękne budynki, ale i te mniej atrakcyjne. A ludzie – nie wiem! Wydają się być… trochę zamknięci na siebie. Wtedy kiedy trzeba są mili, ale nie zauważyłam, żeby szczególnie dążyli do kontaktu z innymi ludźmi! Miasteczko, w którym mieszkałyśmy, było uboższe w rozrywki, wydawało się szare i niezachęcające, lecz pobyt w tamtejszych parkach to pierwotne wrażenie natychmiast zmywał. Podsumowując  – ten wyjazd również zaliczam do udanych!
Był Big Ben, było London Eye, był pałac Buckingham; były bliskie mi osoby, wiewiórki jedzące z dłoni, grajkowie, śpiewacy – było wszystko, co być miało!






* ŁAPANIE WIATRU W ŻAGLE – czyli najlepszy prezent na świecie!
Przyjaciele to największa wartość mojego życia – nieraz się o tym przekonałam. Praktycznie każdego dnia delektuję się wdzięcznością za ludzi, których spotkałam na swojej drodze, oraz tych, których jeszcze spotkam.
Od tych właśnie wspaniałych ludzi, na urodzinowy prezent, otrzymałam „Bilet wstępu do innego świata” – czyli voucher na skok ze spadochronem!!!
Tak, tak, tak! Zrealizowany będzie już wkrótce, jak tylko naprawiony zostanie samolot! :)
Oficjalnie jeszcze raz wszystkim dziękuję! Z całego serducha!



To tak w wielkim skrócie! A na koniec jeszcze jakiś morał z tego wszystkiego – marz, ale głośno, a wtedy, niespodziewanie, każde Twoje marzenie się spełni! Oraz – szczęście jest w każdym spotkaniu z przyjaciółmi, w każdym ich uśmiechu, w każdej chwili, która trwa, w każdym liściu, w każdej kropli deszczu, w każdym ziarenku piasku  – dostrzeż je!

Ruda




1 komentarz :

  1. W blogowaniu jak i w innych pasjach ważne jest nie robienie tego na siłę. Inspiracje same przyjdą. Z czasem :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń