Uczciwie przyznaję, że prowadzenie bloga jest niesamowicie
angażującą sprawą – taką, na którą trzeba znaleźć czas, taką, którą należy
wykonywać regularnie, taką, której trzeba się poświęcić.
Nie chcę mówić, że się do tego nie nadaję, bo może po prostu
potrzebuję treningu (?), by nauczyć się prowadzenia bloga, a może chodzi o coś
innego?! Nie wiem!
Nie mniej jednak! Nachodzi mnie czasem potrzeba podzielenia
się czymś ze światem! I tak oto kilka rzeczy!
* Poznań i Berlin – czyli na niepełnym spontanie!
Zazwyczaj, osoby, które są ograniczone
motorycznie, przed wyjazdem dbają o każdy szczegół – wcześniej zarezerwowany
nocleg z dostosowaną łazienką i przestrzenią na wózek, sprawdzają komunikację,
gdzie da się wjechać, a gdzie się nie da.
O brak schodów w budynku zapytałam tylko w
schronisku w Poznaniu – bo tam byłam na ŻYCIU BEZ OGRANICZEŃ :) a Berlin…. tam to
nawet nie miałyśmy zarezerwowanego noclegu! Coś znajdziemy, a jak nie! To na
dworcu też się spoko śpi! – jak się później okazało, znalezienie noclegu nie
było kłopotliwe – wszystko było świetnie, pomimo tego, że jeszcze w dniu
przyjazdu nie wiedziałyśmy, gdzie śpimy!
Bardzo krótko – Berlin porwał moje serce –
uśmiechnięci, przyjaźni, pomocni ludzie; ogromna energia, otwartość, chęć
zabawy!
* 4 godziny na plaży – a tu już na pełnym
spontanie!
Czy gdybyś otrzymał propozycję, że za kilka
godzin jedziemy nad morze, zgodziłbyś się? Świetnie, bo ja też! Niesamowite
jest to, że jesteś w jednym miejscu, a za chwilę możesz być zupełnie gdzieś
indziej – leżeć plackiem na piasku, dać się spiec letniemu słońcu i delektować
się wspaniałym towarzystwem! Zawsze na TAK!
* Halo, halo! Tu Londyn!
Teraz zupełnie nie wiem, czemu od „zawsze”
marzyłam o Anglii – Ok! Londyn jest rzeczywiście zadziwiający i piękny, ale,
jak dla mnie, tylko na chwilę. Jest dużo zieleni, ale i dużo… śmieci. Są piękne
budynki, ale i te mniej atrakcyjne. A ludzie – nie wiem! Wydają się być… trochę
zamknięci na siebie. Wtedy kiedy trzeba są mili, ale nie zauważyłam, żeby
szczególnie dążyli do kontaktu z innymi ludźmi! Miasteczko, w którym
mieszkałyśmy, było uboższe w rozrywki, wydawało się szare i niezachęcające,
lecz pobyt w tamtejszych parkach to pierwotne wrażenie natychmiast zmywał.
Podsumowując – ten wyjazd również
zaliczam do udanych!
Był Big Ben, było London Eye, był pałac Buckingham;
były bliskie mi osoby, wiewiórki jedzące z dłoni, grajkowie, śpiewacy – było wszystko,
co być miało!
* ŁAPANIE WIATRU W ŻAGLE – czyli najlepszy prezent
na świecie!
Przyjaciele to największa wartość mojego
życia – nieraz się o tym przekonałam. Praktycznie każdego dnia delektuję się
wdzięcznością za ludzi, których spotkałam na swojej drodze, oraz tych, których
jeszcze spotkam.
Od tych właśnie wspaniałych ludzi, na
urodzinowy prezent, otrzymałam „Bilet wstępu do innego świata” – czyli voucher
na skok ze spadochronem!!!
Tak, tak, tak! Zrealizowany będzie już
wkrótce, jak tylko naprawiony zostanie samolot! :)
Oficjalnie jeszcze raz wszystkim dziękuję! Z
całego serducha!
To tak w wielkim skrócie! A na koniec jeszcze jakiś morał z
tego wszystkiego – marz, ale głośno, a wtedy, niespodziewanie, każde Twoje
marzenie się spełni! Oraz – szczęście jest w każdym spotkaniu z przyjaciółmi, w
każdym ich uśmiechu, w każdej chwili, która trwa, w każdym liściu, w każdej
kropli deszczu, w każdym ziarenku piasku – dostrzeż je!
Ruda
W blogowaniu jak i w innych pasjach ważne jest nie robienie tego na siłę. Inspiracje same przyjdą. Z czasem :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń