piątek, 6 lutego 2015

Ale MEKSYK!


Podróż do Meksyku okazała się strzałem w dziesiątkę. Tak bardzo spodobał mi się ten kraj, że cztery miesiące później jestem tutaj ponownie – czasem marzę, że chciałbym się tu przeprowadzić. Dla jednych szaleństwo, dla innych coś normalnego, ale jeśli to ma przełożyć się na spełnienie marzeń, to czemu nie?!


Lądowałem w Meksyku d.f, stolicy Meksyku, w miejscu, gdzie przez ogromną ilość samochodów i słaby przepływ powietrza (z powodu dość wysokich gór wokół) nie da się swobodnie oddychać. Przez ten smog przebywanie w centrum miasta stolicy jest zwyczajnie nieprzyjemne. Pogoda w Meksyku jak dla mnie za gorąca, męczę się. Na chwilę obecną przebywam w centralnej części kraju i powietrze jest bardzo suche. Zatrzymałem się w hotelu na noc, zanim wyruszyłem do Moreli – pamiętam ten pierwszy poranek, kiedy o 8 rano za oknem było szaro – szaro jak jesienią w Polsce o 6 rano.


Warto również wspomnieć o metrze – w tych pomarańczowych wagonach to jest dopiero ścisk! Aby się do nich dostać, trzeba się wciskać, a żeby wysiąść przepychać się na siłę, tak jak po karpia przed świętami. Trzeba też pilnować swojej walizki czy plecaka, bo w takim tłumie nietrudno o stratę. Jeśli natomiast nie dojechało się jeszcze do stacji docelowej i wysiąść się nie chce, trzeba się mocno trzymać, by ci, którzy wychodzą, nie wypchnęli z metra – bo bardzo prawdopodobne jest to, że już się nie wsiądzie. Dla kobiet i dzieci są przeznaczone specjalne miejsca – oddzielne wagony, wejścia, przedziały – żeby nie zostały staranowane przez dziki tłum.

Często spotykam się również z osobami, które na różne sposoby chcą sobie „dorobić” – są ludzie przebierający się w różne kostiumy i tańczący na ulicy – przed samochodami, gdy te stoją na światłach! Co zdumiewające! Wykorzystują do tego małe dzieci! Wykonują kulawą akrobatykę, bawią się ogniem, sprzedają zabawki, kwiaty, słodycze – słowem, wszystko. Są jeszcze tacy, którzy chcą wyłudzić pieniądze telefonicznie, mówiąc, że porwano bliskiego (syna/córkę/wnuczkę) i jeśli nie będzie kasy na ustalonym miejscu do którejś godziny, ta osoba zginie.

Zaskakujący także wydaje się być ruch drogowy – wszyscy jeżdżą jak chcą, kto pierwszy, ten lepszy, na drogach stoją policjanci, którzy niby sterują ruchem, ale bezskutecznie – bo cały czas jest „bałagan” na ulicach.

Psy na drogach – wygłodzone, bezpańskie, nikogo nieobchodzące – czasem się zdarza, że zostają potrącone przez auta. Nikt się tym nie przejmuje!

Z Meksyku udałem się do Morelii – tu zatrzymałem się u znajomego Ricardo i jego rodziny, którego poznałem w Barcelonie – ale to już inna historia. Przez prawie cały miesiąc miałem możliwość zwiedzania – co dla mnie wygląda następująco – wyrzucam mapę, zakładam wygodne buty i idę przed siebie, nie bojąc się, że się zgubię – tak poznaję kraj/miasto „od kuchni”!

Na koniec dodam, że niezwykle trafne jest to powiedzenie: „Ale Meksyk!” – tam wszystko odbiega od normy!


 Teotihuacán, miasto, gdzie według indiańskich wierzeń miał początek naszego świata.


 Teotihuacán, jedna z części piramidy pierzastego węża.


Playa del Carmen, więcej pisać nie trzeba.


Panorama Guanajuato, miasteczko słynące z kopalni srebra i złota, położone u stóp gór "Bajío montaño". Chodząc pomiędzy uliczkami czułem się, jakbym był we Włoszech.


Pátzcuaro, typowe domki dla tego miasteczka.


Pátzcuaro, jezioro położone na Wyżynie Meksykańskiej.


Morelia, w stanie Michoacán, punkt centralny miasta, katedra wysoka na 66m.


Wulkan w Paricutín


 Ruiny kościoła, erupcja wulkanu nastąpiła w 1943 roku, na szczęście brak ofiar.






3 komentarze :

  1. Cudowne zdjęcia i bardzo ciekawie napisane

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdjęcia. I ciekawy post.
    Zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Krystian ! Po Twoich zdjęciach Meksyk wydaje mi się jeszcze piękniejszy niż myślałam patrząc na autentyczne zdjęcia z czyjegoś pobytu. Fajne zdjęcia +ciekawe opisy tego kraju. Szczerze zazdroszczę pobytu ... I z niecierpliwością czekam na więcej postów :)

    OdpowiedzUsuń